Automobilista 11/2017 (211)
Zuchwałe BMW M3, POP 2000, czyli Fiat 126 kabrio, LANCIA Flavia, LELEK, Konkurs w PEBBLE BEACH. PORADY: Prądnice Junaka, Hamulce.
Za dużo zabytków?
Zaczynam odnosić wrażenie, że mamy w Polsce za dużo pojazdów zabytkowych. To bulwersujące stwierdzenie zbudowałem na podstawie sygnałów od naszych Czytelników, którzy otrzymali odmowy wpisania swoich pojazdów do wojewódzkich ewidencji zabytków. Dlaczego? Bo pojazdy nie skończyły jeszcze 30 lat, albo „mamy już kilka takich pojazdów w ewidencji, a to mają być pojazdy w szerokim rozumieniu wyjątkowe”. Takich sytuacji zaczyna być niepokojąco dużo, a przecież te tłumaczenia nie znajdują oparcia w przepisach i są jedynie ich swobodną interpretacją przez urzędy konserwatorskie.
Dlaczego tak się dzieje? Przecież wpis do ewidencji nie wiąże się z żadnymi wydatkami dla Skarbu Państwa, a kolejne pojazdy zabytkowe ubarwią nasze ulice i wzbogacą nasz majątek narodowy. Tego nie trzeba wyjaśniać żadnemu z posiadaczy oldtimerów, którzy mogliby wiele opowiedzieć o reakcjach ludzi w czasie przejazdu lub pokazu.
Rzeczywiście, może trudno jest oswoić się konserwatorom zabytków mającym na co dzień do czynienia z obiektami wiekowymi, że trzeba wpisać do ewidencji pojazd z roku 1991, ale chciałbym przypomnieć, że każdy przedmiot zabytkowy kiedyś miał tylko 1 dzień, potem jeden rok i tak dalej. Pojazdy mechaniczne zaś są dość szczególnym wytworem ludzkim, bo ich utrzymanie wymaga nietypowych działań w porównaniu np. z utrzymaniem zabytkowej szabli. One powinny być używane i stale konserwowane, a to jest możliwe tylko, jeśli mamy prawo do wyjechania na drogi. W innym przypadku stają się martwymi fantomami zamkniętymi w kolekcjach i zazwyczaj wtedy degradującymi się. W wielu znanych mi zagranicznych kolekcjach punktem honoru jest utrzymywanie pojazdów w stanie pełnej sprawności, oczywiście poza bardzo szczególnymi przypadkami. Dlaczego u nas miałoby być inaczej?
Bezpieczne zakupy
Szybka dostawa