Automobilista 10/2018 (222)

Mity i rzeczywistość

Najważniejszy temat październikowego „Automobilisty” to oczywiście Akropolis – auto obrosłe legendą, mitem sukcesu sportowego polskiej motoryzacji. Ile wielbicieli tej motoryzacji i jej namiętnych „followersów”, tyle teorii (w tym oczywiście i spiskowych), opinii i poglądów. Jesteśmy w pełni świadomi i mamy głęboką nadzieję, że i ten artykuł wywoła dyskusję, czy prezentowany egzemplarz jest prawdziwym Akropolisem czy nie, czego mu brakuje, a co ma w nadmiarze. Ale widzimy same pozytywy tej dyskusji – to kolejna porcja wiedzy, kolejne rozważania, które tylko wzbogacają naszą – szczerze mówiąc – ubogą historię, w której dwa modele urastają do miana ponadczasowego krajowego symbolu sukcesów w sporcie motorowym. Ale żeby nie było tak kąśliwie, to pokazujemy historię innej legendy sportowej, tym razem z NRD (przełom lat 60. i 70. żeby nie było…) – niektórzy zapewne pamiętają czasy, gdy samo hasło Melkuselektryzowało widzów. No cóż, obłędny wygląd nie przesądza o osiągach, ale wrażenie pozostaje tworząc kolejną legendę sportowego mistrza i pogromcy torów, tym razem z podrasowanym, ale ciągle trzycylindrowym dwusuwem Wartburga.  

Popatrzmy na drugi październikowy artykuł o polskiej motoryzacji – Transporter TR 4x2/1 – autofura która miała zastąpić furmankę. Jest rok 1983 i właśnie myślimy o zastępowaniu transportu konnego transportem mechanicznym. Kolejna wersja transportera to już lata 90. Pojazdy nie weszły do produkcji, może dobrze, bo zapewne tytuł artkułu „Zawalidroga” dobrze oddaje ich zdolności poruszania się po drogach. 

I tak to bywało z tą naszą ulubioną motoryzacją…