Generic selectors
Exact matches only
Search in title
Search in content
Post Type Selectors

Chevrolet C20 – raz, a dobrze

Krzepnąc i zakorzeniając się dom wytwarza „artykuły nieustającej pomocy”. Jego „księgą wieczystą” staje się książka kucharska, ta jedna, z której przepisy zawsze się udają, w szufladzie spoczywa ten jeden, jedyny kozik najlepszy na grzyby, a wśród narzędzi jest jeden śrubokręt prawdziwie uniwersalny, zdolny zastąpić nie tylko wszystkie inne, ale dłuto, rysik i młotek.

W Ameryce do takich przedmiotów zalicza się również pikap. Samochody te nieczęsto się zmieniają i nieczęsto są zmieniane: raz wprowadzony model trwa lata, raz kupionego egzemplarza nie wypłucze wysiłek czy moda.

Chevrolet „Rounded Line” (ang. zaokrąglony) był jednym z wyjątkowo długowiecznych. W Stanach Zjednoczonych produkowano go od 1973 do 1991 r., a w Brazylii od 1985 do 1997. Przez ten czas przeszedł sporo zmian i niewyćwiczonemu oku trudno byłoby połączyć w jedną rodzinę pierwsze amerykańskie egzemplarze z ostatnimi brazylijskimi.

Tak długa kariera świadczy o dojrzałości konstrukcji. Osiągnął ją nie tylko Chevrolet. Wprowadzony w 1971 nowy pikap Dodge’a był produkowany w USA do 1993 włącznie. Nie pokonały ich ani normy emisji spalin, ani zużycia paliwa CAFE. Sprzyjała im za to atmosfera lat 80., w której kanciaste, suto oblane chromem pikapy były manifestacją nie tylko gustu, ale podejścia do życia. Umiłowania dla „starych, dobrych czasów” i Ameryki „w stylu country”.

Nie przyjęła się również kabina połączona wspólnym oblachowaniem ze skrzynią ładunkową, stosowana jako opcja przez Forda w latach 1961-63 pod nazwą „unibody”. Rok 1962 był także zdecydowanie zbyt wczesną porą, aby do pikapów zaproponować silniki Diesla. Porwał się na to Dodge, ale wkrótce wycofał z listy opcji 6-cylindrowego Perkinsa, gdyż nie było na niego chętnych.
Za to szerokie skrzynie, obejmujące nadkola, zwane przez Chevroleta fleetside, przez Forda styleside, a przez Dodge’a sweptline prześcignęły popularnością tradycyjne, wąskie skrzynie step-side, flareside i utiline, choć ich nie wyparły z rynku. Traktowane początkowo jako robocze, zgoła prymitywne, wciśnięte między nadkola wąskie skrzynie stały się w latach 70. charakterne i wyraziste. Świadczyły poniekąd, że pikap został kupiony „dla sportu”, a nie „do roboty”.
Właściwie jedyne, co było „zbędne”, a czego amerykańska klientela bezwzględnie wymagała, to nadążająca za modą stylizacja. Lecz i tu nie lubiano przesady. „Luksusowe” wersje pikapów z końca lat 50. mały umiarkowane powodzenie. Ale dopóki Chevrolet z paką nie różnił się od równej mu wiekiem Impali tak dalece jak Żuk od Mercedesa „kaczki”, wszystko było „alright”.
 
Okrągły czy nie?
 
Praca przy projektowaniu pikapów nie była może zsyłką, ale wyróżnieniem też z pewnością nie. Częsta w życiu przewrotność sprawiała, że to, co w firmie ceniono mniej, wymagało więcej rozumu. Pikap był bowiem materią delikatną i należało zważać, by klientów nie zrażać.
Doradzając wybór pierwszego „klasyka”, znawcy niejednokrotnie proponują auta z lat 70. lub młodsze. Są na ogół prostsze w obsłudze i mniej awaryjne niż wcześniejsze modele najeżone punktami smarowania. Łatwiej też je poprowadzić, a wystrój wnętrz z blachą zasłoniętą w większości tapicerką wydaje się milszy. Za atut można też uznać pasy bezpieczeństwa oraz idącą za nimi możliwość umocowania fotelika dla dziecka. Z przekąsem można stwierdzić, że do lat 70. samochody dojrzewały, a potem już tylko zmieniały się i nie zawsze na korzyść. Nie inaczej jest z pikapami.
Nowy pikap Chevroleta na rok 1973 wydawał się dziełem skończonym. Nic dodać, nic ująć. Został opracowany od podstaw. Miał nową ramę, a z podwozia usunięto takie fanaberie, jak tylna oś na sprężynach śrubowych, stosowana w lekkich seriach poprzedniej generacji pikapów. Zamiast nich w całej gamie użyto wzdłużnych resorów piórowych, o charakterystyce dobranej do wersji i zwiększono o prawie 7 cm rozstaw osi. W modelach 4×4 oznakowanych jak poprzednio literą K, resory były również z przodu, a dodano do nich stabilizator. Wersje C, czyli z napędem 4×2 miały z przodu wahacze poprzeczne i sprężyny śrubowe. Serynie stosowano z przodu hamulce tarczowe, a z tyłu bębny. Wspomaganie pozostało opcją.