To jeden z najważniejszych Seatów w historii, a zarazem jeden z kluczowych samochodów hiszpańskiej motoryzacji. Ten konkretny jeszcze kilka lat temu wyglądał jak wyciągnięty ze złomu. Pochodzi z 1972 r., co dla jego właściciela ma kolosalne znaczenie.
Egzemplarz, który prezentujemy to rocznik 1972, a to znaczy, że powstał tylko rok przed zakończeniem produkcji modelu 600. Do Polski przyjechał z Holandii, ale w chwili, gdy wjeżdżał (czy raczej był wciągany) na lawetę, był w stanie złomu. Właścicielem jest pan Piotr, który co się dało, zrobił przy Seacie sam:
– To była ruina. Tyle dobrze, że udało się zdobyć wszystkie części. Co się dało, dawałem nowe. Sprowadzałem je z Hiszpanii, z Niemiec, jak się ma wszędzie kumpli, to się daje radę.
Były, choć mało
Obiegowa opinia mówi, że do Polski Seat 600 nie trafiał. Tymczasem Zdzisław Podbielski w książce „Polski Fiat 126p czyli Maluch” pisze: W latach 70. ubiegłego stulecia na nasze drogi trafiła też niewielka liczba Seatów 600D budowanych w Hiszpanii według wzoru Fiata 600D.
Warto nadmienić, że litera D w żadnym wypadku nie oznacza, że pod tylną klapą pracował silnik na ropę. „D” służyło do oznaczania drugiej wersji Seata 600, którą od pierwszej odróżniały jedynie detale. Można było się tylko cieszyć, jeśli jakość Seatów 600D była równie dobra jak w przypadku jego włoskiego brata, któremu tygodnik „Motor” wystawił następującą recenzję: Mimo nietypowego sposobu jego zakupu (tylko za dolary w PKO) należy uznać za pojazd znajdujący się w sprzedaży, choć oczywiście dostępny jest on tylko dla nielicznych. Zmiany to przede wszystkim silnik o zwiększonej do 767 ccm pojemności, dzięki czemu moc wzrosła o 6 KM. Zmieniono przełożenie przekładni głównej – szybkość maksymalna wynosi obecnie ok. 110 km/h. Fiat 600 D jest pojazdem bardzo obszernym jak na wymiary zewnętrzne, wnętrzu, mieszczącym 4 osoby. Zużycie paliwa umiarkowane 6,5-7,5 l/100 km. Trwałość samochodu w naszych warunkach eksploatacji – duża. Niewielka liczba”, o której pisze Zdzisław Podbielski, jednoznacznie sugeruje, że Seat 600 nawet w czasach swojej świetności był w Polsce autem niecodziennym. Pan Piotr wie o jeszcze dwóch „polskich” Seatach 600 i jak mówi, jest w stanie założyć się, że drugiego takiego w Polsce się nie znajdzie. My zaś jesteśmy pewni, że nie znajdziemy w Polsce drugiego Seata 600 z taką historią.
KURS– Kupiłem go z okazji 50. rocznicy ślubu. Jest zresztą zarejestrowany na żonę. Auto jest z 1972 r. i ślub był w 1972. 72 znajduje się nawet na rejestracji. Mój ojciec miał Zastavę 750 i tym samochodem ponad 50 lat temu jeździłem w konkury do mojej dzisiejszej żony. Gdy taką Zastavą wjechałem na osiedle, to już byłem półtora zięcia KON – śmieje się dziś pan Piotr.
Jeżdżąc Seatem 600 można być pewnym dwóch rzeczy: wielu pozytywnych reakcji otoczenia oraz powszechnego, niekłamanego zdziwienia, gdy okazuje się, że to jednak nie Fiat.
– Wszyscy mówią: Seat? To jest Seat? Albo: jaka ładna Zastava. Mówię wtedy, że nie, to jest Seat. Ludzie mówią: takim to z ojcem na ryby jeździłem, albo: dziadek miał takiego. Byłem mile zaskoczony tym, jaką uwagę ten samochód przyciąga.
Oczywiście za każdym razem chodzi o jugosłowiański lub włoski odpowiednik Seata, który bezbłędnie uruchamia wspomnienia. Być może dlatego, że okazji do ich uruchomienia raczej nie ma za wiele. Fiat 600 i jego licencyjne klony to samochody, które bardzo rzadko pokazują się na zlotach. Jednak żeby Seat pana Piotra mógł wywoływać masę przyjaznych reakcji, konieczne było poświęcenie mu mnóstwa czasu.