Stali bywalcy tej imprezy może mniej wyraźnie dostrzegają trendy, ale mnie, poza krótką wizytą w ubiegłym roku i trzyletnią przerwą w obserwacjach, zmiany wydają się bardziej wyraźne.
Przypomnę tylko, że pierwsza edycja w roku 2012 pod hasłem „Pojazdy II RP” była skądinąd bardzo interesująca, ale tych pojazdów nie tylko polskiej produkcji, ale i zagranicznych jest w naszych kolekcjach niewiele. Kolejne edycje z takim pomysłem stałyby się „kiszeniem we własnym sosie” i spotkałyby się ze słabnącym zainteresowaniem. Impreza więc stale ewoluuje, tym bardziej, że i środowisko kolekcjonerów oraz firm wokół niego powstałych również się zmienia.
Generalnie pojazdy prezentowane w Topaczu są młodsze niż powiedzmy 10 lat temu, ale tak też wygląda zainteresowanie kolekcjonerów. Auta i motocykle przedwojenne stają się marginesem, chociaż bardzo atrakcyjnym dla odwiedzających. To jest tendencja wszystkich europejskich wystaw i pokazów.
W tym roku znacząca liczbowo wystawa samochodów zupełnie nowych została w Topaczu skonstruowana bardzo atrakcyjnie, gdyż były to praktycznie w 100% samochody marzeń. Piękne, nowoczesne i bardzo rzadko oglądane na ulicach. Prawdopodobnie już dzisiaj wyznaczają kanon dla klasyki za 20 czy 30 lat. Bardzo widoczne są też profesjonalne firmy i zakłady oferujące wszelkie usługi i produkty dla klasycznej motoryzacji, która zauważalnie rośnie i ilościowo, i jakościowo.
Co prawda rynek pojazdów zabytkowych uległ zauważalnemu zahamowaniu i następują na nim korekty, ale to nie przeszkodziło w prezentacji w Topaczu wielu niezwykle interesujących pojazdów. To sprawiło, że wybór załogi i pojazdu, którą co roku wyróżniamy naszym pucharem, był bardzo trudny. Ostatecznie trafił do niezwykle sympatycznej załogi Franciszek Ratajczyk / Izabela Noga, którzy zaprezentowali 70 -letniego VW 1200, z pełną historią. Jego remont zajął aż 6 lat, ale samochód został doprowadzony do stanu pełnej oryginalności.
Tradycyjnie pojawiło się też nasze stoisko, które ze względu na żar lejący się z nieba było czynne w ograniczonym zakresie. Ten żar nie przeszkodził jednak ogromnym tłumom odwiedzającym imprezę. Muszę też wspomnieć o atrakcjach, jakie przygotowali organizatorzy, jak parada i prezentacja pojazdów na wrocławskim rynku, ciekawy rajd z trasą ok. 130 km(!), konkurs elegancji, przejażdżki oldtimerami, strefy uczestnika itp. Nie mogę też pominąć sporych i bardzo ciekawych ekspozycji motocyklowych, w przeważającej części prezentujących sprzęt sprzed wielu dekad, a nawet prawie stuletni. Jestem pewien, że wystawcy i odwiedzający z przyjemnością wrócą tu za rok, bo to jedna z najważniejszych imprez oldtimerowych w Polsce.