Generic selectors
Exact matches only
Search in title
Search in content
Post Type Selectors

VOLVO 850 – bananowy song

Volvo 850 to samochód pospolity, wręcz nudny. Ale gdy widzisz na ulicy egzemplarz w kolorze Cream Yellow – zawsze rzadki, a dziś unikatowy, wiesz, że masz do czynienia z jego wyjątkową wersją – T-5R. Używając wyświechtanego frazesu, można rzec: jedyny taki. Naprawdę. (01/2021)

850 to model, który dzieli fanów Volvo. Jedni twierdzą, że to „ostatni prawdziwy”, bo odznacza się typową dla modeli 740/760 i 940/960 kanciastą linią nadwozia, w której ze świecą szukać obłości – nadwozie wygląda, jakby szwedzki drwal zaprojektował je za pomocą siekiery. Drudzy jednak uważają, że to już wcale nie jest prawdziwe Volvo, bo przecież ma przedni napęd. Kto jednak posłucha charakterystycznego brzmienia pięciocylindrowego silnika, może momentalnie porzucić sceptycyzm i stać się wyznawcą kultu „osiemset pięćdziesiątki”, a jeśli do tego przyjdzie mu zetknąć się z wersjami T-5, T-5R lub R, a szczególnie z tą środkową, może wręcz popaść w fanatyzm. Żeby potem nie było, że nie ostrzegaliśmy…

Szwedzka marka nigdy przedtem nie produkowała limitowanych odmian swoich samochodów. Owszem, zdarzały się modele „niskonakładowe”, jak choćby P1900 Sport Cabriolet (68 sztuk) czy 262C Bertone (6622 sztuki), ale ich niska produkcja wynikała bardziej ze znikomego popytu i/lub niszowego charakteru niż odgórnych założeń o budowie określonej liczby egzemplarzy. W przypadku T5-R postanowiono od samego początku, że w ramach wielkoseryjnej produkcji regularnego modelu 850 powstanie 5000 wyjątkowych sztuk, choć ostatecznie liczbę tę zwiększono ze względu na oszałamiający sukces całego przedsięwzięcia. Ale od początku…

Po kolorze go poznacie

W roku 1994, trzy lata po premierze 850 GLT, dział marketingu Volvo szukał nowych sposobów na poprawienie wyników sprzedaży modelu i wpadł na dwa pomysły, które szybko wdrożono w życie: wystawienie auta w wyścigach BTCC (British Touring Car Championships – Brytyjskich Mistrzostwach Samochodów Turystycznych) oraz, niejako dla uczczenia tego faktu, przygotowanie usportowionej wersji cywilnej z doładowanym silnikiem, obniżonym zawieszeniem i specjalnym wyposażeniem. Aby dać klientom coś „ekstra” ponad elementy dostępne w znanej już odmianie T-5 (na rynkach amerykańskim, kanadyjskim i szwedzkim znanej po prostu jako Turbo), również napędzanej przez turbodoładowaną odmianę montowanej poprzecznie 2,3-litrowej, 5-cylindrowej jednostki z aluminiowym blokiem (tzw. white block), zaproponowano niepowtarzalny, niedostępny w żadnym innym modelu Volvo przedtem ani potem kolor, który nazwano Cream Yellow. Ponieważ jednak liczono się z tym, że niektórym klientom może się on wydać nazbyt ekstrawagancki (w końcu Volvo przez lata uchodziło za auto dla statecznych panów z wąsem i w kapeluszu), produkcję podzielono na dwie transze po 2500 aut, przy czym druga połowa była czarna.

Na etapie przygotowań do wdrożenia serii specjalnej rozważano także perłowy biały, jednak proces lakierowania nadwozi w tym kolorze okazał się zbyt czasochłonny i drogi. Powstało przynajmniej po jednym sedanie i kombi w takim kolorze, przy czym sedana Volvo po latach sprzedało osobie prywatnej i do dziś pozostaje on zarejestrowany w Szwecji. Co ciekawe, auto nosi oznaczenie T-5R, choć nie ma typowego dla tej wersji wyposażenia. Perłowy biały kruk. Dwa auta przedprodukcyjne polakierowano z kolei w kolorze fioletowym perłowym (Aubergine Pearl), pod uwagę brano również amaretto.

Jeden Cream Yellow wiosny nie czyni

Oczywiście unikalny kolor nie był jedynym elementem, którym T-5R odróżniało się od T-5/Turbo, na którym bazowało. Silnik B5234T (kod 57) wyposażono w sterownik elektroniczny z nową mapą wtrysku, opracowany z pomocą inżynierów Porsche i tak zmodyfikowaną jednostkę oznaczono jako B5234T5 (kod 58). Dzięki podniesieniu o 0,1 bara ciśnienia doładowania, moc wzrosła z 225 do 243 KM (z funkcją overboost – nominalnie nadal 225 KM), moment obrotowy wynosił krzepkie 340 Nm, a czas rozpędzania od 0 do 100 km/h w porównaniu z T-5/Turbo skrócił się (właśnie dzięki wspomnianemu overboostowi) z 7,1 do 5,8-6,1 s (zależnie od rodzaju nadwozia i skrzyni biegów – oferowano ręczną lub automatyczną). Pięcioramienne, 17-calowe felgi Titan w kolorze tytanowej szarości (na rynku amerykańskim proponowano klientom zapewniające większy komfort „szesnastki” jako bezpłatną opcję) standardowo obuwano w opony Pirelli P-Zero, a przyspieszanie kończyło się po osiągnięciu 245 km/h, a to i tak za sprawą elektronicznego „kagańca”, bez którego klocowate Volvo (o zdumiewająco niskim współczynniku oporu aerodynamicznego, wynoszącym bardzo dobre wówczas 0,29) pojechałoby jeszcze szybciej.

Więcej w Automobiliście!