Flagowy model połowy lat 90. w ofercie dużego, wielobranżowego koncernu był kompilacją sprawdzonych rozwiązań technicznych, głównie z zasobów General Motors. Koreańscy producenci nie mieli jeszcze wówczas silnej pozycji na rynku samochodowym, lecz cierpliwie stawiali kolejne kroki w kierunku Europy. Ich wersja Opla Kadetta czyli Racer na rynku europejskim nie spotkała się z większym entuzjazmem, choć pojedyncze egzemplarze sprowadzane prywatnie trafiły również do Polski. (10/25)

Daewoo prowadziło szeroką ekspansję na rynkach azjatyckich, australijskim i południowoamerykańskim, a w 1995 r. pojawiło się w Polsce jako kontrahent do zakupu udziałów w FSO i FSC Lublin. W Lublinie uruchomiono montaż Nexii w systemie SKD, zastępując produkowanego tam wcześniej Peugeota 405. Z kolei w FSO rozpoczęto modernizację Poloneza – bardziej jako realizację zapisów umowy niż realną wiarę w przyszłość tego mocno przestarzałego modelu. Firma wprowadzała też swoje zasady zarządzania w FSO, co wywoływało spore niezadowolenie kadry, szczególnie przy ocenie wydajności pracowników mierzonej koreańskimi normami.



Nadwozie spod znaku Bertone
W segmencie C/D Daewoo miało już wówczas własny model, zbudowany w oparciu o sprawdzone rozwiązania General Motors. Wykorzystano w nim dawną platformę Opla Ascony – konstrukcję nieskomplikowaną, choć już nie najnowszą. Na tej bazie osadzono nadwozie zaprojektowane przez studio Bertone, będące jednym z wariantów przygotowanych pierwotnie dla Citroëna.
To nadwozie okazało się jednym z atutów Daewoo Espero – jego współczynnik oporu powietrza wynosił zaledwie 0,29, co przekładało się na niskie zużycie paliwa podczas jazdy autostradowej i długodystansowej.
Pod maską montowano trzy silniki: 1.5, 1.8 oraz 2.0 litra. Były to znacząco zmodernizowane benzynowe jednostki Opla, znane z długowieczności, a udoskonalone przez brytyjskie studio techniczne (prawdopodobnie Ricardo), w które Daewoo wykupiło udziały. Modernizacja okazała się szczególnie udana w przypadku najmniejszego silnika 1.5.
Espero wyróżniało się także jakością wykonania – zwłaszcza w zakresie instalacji elektrycznej. Była hermetyzowana i solidnie zabezpieczona, dzięki czemu nie korodowała ani nie ulegała utlenianiu, co czyniło ją wzorem w porównaniu z wieloma współczesnymi konstrukcjami.



Espero na Żeraniu
W 1996 r. rozpoczął się montaż Espero w Daewoo-FSO w systemie SKD. Jak wspomina Zbigniew D. Skoczek, który jako pracownik FSO zgłosił się do grupy demontażowej, kompletne samochody przypływały do portu w słoweńskim Koprze. Tam ekipa z FSO rozkręcała auta na kilka podzespołów tak, aby wypełniały ówczesne przepisy importowe i nie były obciążone cłem, po czym transportowano je do Polski. W FSO w Warszawie dokonywano ponownego montażu i już jako Daewoo-FSO były kierowane na rynek.
