Nowoczesny system monitoringu miejskiego odnajduje pirata drogowego w centrum stolicy. Zielony Polski Fiat 128 Sport Coupé z nadmierną prędkością omija poruszające się po Trasie Łazienkowskiej samochody. Wydaje się, że bezpieczeństwo ruchu drogowego dla krewkiego kierowcy to nic nieznaczący slogan. Informacja o brawurowo jadącym Fiacie zostaje przekazana milicji. Zaczyna się efektowny pościg. (12/21)
Milicjanci już po kilkudziesięciu sekundach namierzają pirata drogowego. Kierowca polsko-włoskiego auta nie zamierza zostać złapanym i brawurowo ucieka mijając innych użytkowników drogi jak Alberto Tomba tyczki podczas zawodów olimpijskich. Stróże prawa blokują przejazd, gonią zielone coupé, ale bandyta okazuje się sprytniejszy. Skręca do parku i kontynuuje niebezpieczną jazdę. Milicyjne Polskie Fiaty 125p jadą za nim. Kierowcy radiowozów nie mają wątpliwości, że to mistrz kierownicy. Czy to jakiś profesjonalny rajdowiec? – zdają się mówić miny funkcjonariuszy. Kolejne blokady nie dają efektu. Kierowca Fiata 128 Sport Coupé zjeżdża w parku ze skarpy i podtrzymuje szaleńczą jazdę. Rozwinięcie kolczatki na zjazdowym wiadukcie z Trasy Łazienkowskiej daje szanse na zatrzymanie krnąbrnego kierowcy sportowego pojazdu. Niestety, rajdowiec wymyka się wjeżdżając na barierki i niemal przeskakując przez przeszkodę. W tym momencie milicjanci są bezradni, a zielone coupé odjeżdża w nieznanym kierunku.
Nie jest to opis ucieczki Zdzisława Najmrodzkiego czy wycinek z kroniki kryminalnej „Życia Warszawy”, a chyba najlepsza scena pościgowa w polskim filmie. Zabawę w kotka i myszkę między milicją, a zielonym Polskim Fiatem 128 Sport Coupé możemy zobaczyć na początku trzeciego odcinka serii „07 zgłoś się” pod tytułem „Dziwny wypadek”.
Za kierownicą zielonego fiata siedział znany i doświadczony kierowca rajdowy Marek Varisella. Wszyscy wiemy, że miał dryg do szybkiej jazdy, ale to, co widzimy na ekranie, robi do tej pory spore wrażenie. A sama scena mogłaby pojawić się nie tylko w najlepszych produkcjach europejskich, ale także amerykańskich. Dla nas najważniejszy w tym opisie jest samochód złoczyńcy czyli Polski Fiat 128 Sport Coupé, którego montaż rozpoczął się na Żeraniu w 1974 r., a jego późniejszą wersję trzydrzwiową możecie zobaczyć na naszych zdjęciach.
Zmiana napędu
Trudno opisać wersje sportowe Fiata 128 bez krótkiego przypomnienia historii całej serii. W 1969 r. w gamie włoskiego koncernu zadebiutował nowy sedan, który miał zastąpić dość wysłużonego Fiata 850. Nowość z Turynu całkowicie zrywała z koncepcją dotychczas produkowanych we włoskiej firmie maszyn. Do tej pory Fiat wytwarzał samochody z silnikiem umieszczonym z tyłu (mniejsze modele) lub z silnikiem montowanym podłużnie z przodu, napędzającym koła tylne (większe modele). Kierujący pracami nad nowym wozem genialny konstruktor Dante Giacosa mógł wreszcie wdrożyć przedni napęd, którego był piewcą od kilkudziesięciu lat. Nowy silnik o pojemności 1116 ccm umieszczony został poprzecznie z przodu, podobnie jak kilka lat wcześniej zrobili to Anglicy w British Motor Corporation. Kierownictwo włoskiej firmy przez wiele lat nie chciało nawet słyszeć o takim układzie. Jeszcze przed wojną prototyp auta z przednim napędem zapalił się podczas jazdy testowej i rodzina Agnellich miała do tego pomysłu dość spory uraz. Jednak czasy się zmieniły, kierownictwo również. Po sukcesie brytyjskiego Mini, w połowie lat 60. udało się przeforsować przedni napęd w samochodzie Autobianchi Primula, czyli w firmie należącej do koncernu Fiata. Po udanym eksperymencie w niszowej dla firmy marce, przyszedł czas na zastosowanie nowego rozwiązania w samochodzie, który miał stać się wielkim hitem na europejskim rynku.
Poprzecznie, ale inaczej
Dziesięć lat po Mini i pięć lat po Primuli produkowano już sporo pojazdów z przednim napędem, ale fiatowskie rozwiązanie charakteryzowało się czymś nowym. Ten szczegół w przyszłości zostanie przejęty przez kolejne koncerny i stanie się pewnego rodzaju standardem. Silnik w Primuli, a także w nowym Fiacie 128, podobnie jak w wozach BMC, ułożono poprzecznie do kierunku jazdy, ale za to skrzynie biegów i sprzęgło zamontowano obok, w osi wału korbowego. Dzięki temu uzyskano sporo miejsca we wnętrzu auta. To była spora rewolucja.
Fiat 128 w reklamach występował jako wóz niezwykle praktyczny dla pasażerów, w którym silnik i wszystkie mniej istotne dla właściciela elementy zajmowały 20% samochodu. Reszta była do dyspozycji użytkowników pojazdu. Cztery osoby jechały kompaktowym Fiatem bardzo wygodnie, nie brakowało przestrzeni na nogi i głowę. Do tego dochodziła niesamowita wręcz widoczność we wszystkie strony i bardzo ładny design kokpitu. Nic dziwnego, że na zalety nowego Fiata odpowiedział sam Enzo Ferrari, który przez długie lata użytkował model 128 do prywatnych celów. Zresztą wizerunek twórcy sportowych aut używano w reklamach z podpisem: „Enzo Ferrari drives a Fiat”. Czasem ekscentryczny Włoch stał przy zwykłym sedanie, czasem przy wersji Sport Coupé.