Powstawał tylko przez 2 lata. Opracowano go od podstaw, więc w kolejnych przepoczwarzeniach dotrwał aż do roku 2000. Potem udał się na zasłużoną emeryturę, zostawiając po sobie ślad we wspomnieniach kilku pokoleń kierowców. I raczej były to dobre wspomnienia.
Wzrosty, zyski, inwestycje
W chwili debiutu nowego Escorta, Ford był jednym z największych producentów w Europie. Na Starym Kontynencie miał 23 zakłady produkcyjne, które w 1990 r. wytworzyły ponad 1,75 mln pojazdów. Przemiany polityczne w Europie środkowej i wschodniej stworzyły doskonałą okazję do ekspansji, z której zamierzało skorzystać wiele marek. Był wśród nich także Ford, który w tym celu w Czechosłowacji, Jugosławii, w Polsce i na Węgrzech otworzył przedstawicielstwa. Ponadto za 82 mln dolarów zbudował na Węgrzech zakład produkcji części mechanicznych.
Pierwsza połowa lat 90. to dla Forda czasem intensywnych wydatków. Pieniądze zarabiane na rosnącej systematycznie sprzedaży, inwestowane były w projekty przyszłości. Plany zakładały wydanie do 1995 r. 10 miliardów dolarów na projekty związane z nowymi modelami, zwiększeniem wydajności oraz rozwojem technologii. Chodziło oczywiście o kwotę przeznaczoną na rynek europejski.
W technice echa poprzedniej generacji było słychać dość wyraźnie, ale nie o festiwal nowości przecież chodziło. W momencie debiutu kierowcy mogli wybierać pomiędzy dwoma silnikami (1.4 lub 1.6). Szybko pojawił się silnik 1.3 oraz diesel o pojemności 1.8 l. W sumie paletę zasiliło pięć wersji auta: dwu- i pięciodrzwiowy hatchback, kombi, kabriolet i towarowy van. Jeśli doliczymy sedana (figurującego pod nazwą Orion), otrzymamy Escorta w sześciu odsłonach. Było w czym wybierać!
Co się zmieniło?
W materiałach reklamowych Ford zapewniał, że KURS Escort (…) jest teraz jeszcze lepszym zakupem niż kiedykolwiek przedtem. KON Zwracano uwagę na nowocześniejszą karoserię, wygodniejsze, wyprofilowane na nowo siedzenia, nowe wzory tapicerek i nieoferowane wcześniej kolory. Gwarantowano, że we wszystkich silnikach zastosowano najnowsze technologie spalania i oczyszczania spalin. Jedyną nowością była dwulitrowa 150-konna jednostka DOHC 16V wykorzystana w modelu RS 2000. Poza tym żaden silnik nowego Forda nie był niczym, czego zaznajomieni z ofertą marki klienci nie znaliby z lat wcześniejszych. Postawiono na sprawdzone rozwiązania techniczne, co samo w sobie nie było czymś złym.
Nowy po staremu
Na rozwój Escorta Ford wydał kolosalne pieniądze. Zbudowano go na nowej platformie, zadbano o nowoczesny wygląd i przestronniejsze wnętrze. Można powiedzieć, że wydatek był wart siebie, bo rzeczywiście wóz sprzedawał się dobrze. Mimo tego w miarę upływu czasu pod jego adresem pojawiało się coraz więcej głosów krytycznych. Kierowcy narzekali, na kiepskiej jakości wykończenie wnętrza, na takie sobie osiągi i wreszcie na brak jakichkolwiek nowości technicznych. Model niby nowy, ale przygotowany trochę po staremu. W porównaniu z poprzednikiem nowy Escort zapewniał więcej miejsca wewnątrz, lecz czy taka osłoda wystarczyła klientom?
W utrzymaniu zadowalającej sprzedaży pomogły z pewnością ceny utrzymane na ludzkim poziomie. Zaczynały się od 19 090 DM za model trzydrzwiowy w bazowej wersji CL, a kończyły na 25 360 DM za kombi w wersji CLX. Najtańsza Honda Civic kosztowała 20 390 DM, Golf – 18 145 DM, a trzydrzwiowy Kadett w bazowej wersji wiązał się z wydaniem 18 100 DM. Na nowocześniejszą Astrę trzeba było poczekać do 1991 r.
ABC – Absolutny Brak Czegokolwiek
Wyposażenie wersji CL obejmowało wewnętrzną regulację lusterek zewnętrznych, tylne światło przeciwmgielne, regulowanie pracy wycieraczek, składane oparcie tylnego siedzenia i… to tyle.
Wymienianie takich luksusów jak regulacja pracy wycieraczek brzmi dziś komicznie, ale u progu lat 90. katalog Forda naprawdę o niej wspominał. Aby lepiej zrozumieć, jak bardzo na przestrzeni lat zmieniło się postrzeganie i przywiązanie do wszystkiego, co nazywamy wyposażeniem, zerknijmy do oficjalnego folderu Forda, wydanego w czasie, gdy bordowy Escort z naszych zdjęć wyjeżdżał z fabryki. Na stronie 7. znajdziemy wyszczególnienie „standardowego wyposażenia samochodu Escort”. Trzeba przyznać, że częściowo faktycznie wypisano tu atrybuty, jakie mogły, choć nie musiały, znaleźć się w ówczesnym nowym samochodzie. Mowa zatem m.in. o zamykanym schowku, zegarze elektronicznym, pełnych osłonach kół (czyli po prostu o kołpakach), podgrzewanej tylnej szybie oraz o listwach bocznych. Szału może nie ma, ale Escort nie miał być samochodem szałowym. Zamykany schowek bywa przydatny, a zegarek na pokładzie lepiej mieć, niż nie mieć. Doceńmy gest producenta.
Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.ZgodaPolityka prywatności