O elegancji można długo, zaczynając od tego, na co komu ona. Sprzedawcom samochodów na pewno się przydaje, a General Motors zostało dzięki niej największym producentem aut na świecie. A wszystko zaczęło się od LaSalla.(08/24)
Elegancja to jeden ze sposobów „robienia rzeczy”. Czytaliście ostatnio „Kubusia Puchatka”? Ale którego? Najpopularniejsze jest tłumaczenie Ireny Tuwim, która potraktowała bohaterów z matczyną czułością. Na przykład Kłapouchy jest u niej zadumanym melancholikiem, gdy w zatrważająco bliskiej angielskiemu oryginałowi „Fredzi Phi Phi” Moniki Adamczyk-Garbowskiej to zgryźliwy tetryk, który nosi imię Iijaa, równie przykre co jego charakter. Osobne uniwersum to disnejowskie przygody Puchatka, gdzie temperamenty i akcję podkręcono w hollywoodzkim stylu. Oryginał był zaledwie punktem wyjścia. Koneserom polecam wydane niedawno „puchatki” po śląsku, góralsku i poznańsku. Jest i Puchatek po kaszubsku, po którego jednak nie odważyłem się sięgnąć.
Między „wejdź, siadaj”, a „jakże miło cię widzieć” mieści się cała gama przemilczanych uczuć. Nigdy tak dokładnie nie wiadomo, jakie to są uczucia, ale przyjemnie nam słyszeć, że jesteśmy mile widziani. Tak jak milej popatrzeć na LaSalla niż inne, równe mu wiekiem auta.
Filmowe oko
Harley Earl był Kalifornijczykiem, który w firmie nadwoziowej ojca szykował samochody dla gwiazd kina i nie tylko. Część z owych gwiazd poznał osobiście, ale nie te znajomości przyniosły mu sławę. W 1922 r. w klubie golfowym spotkał najstarszego z braci Fisher, Freda. Firma Fisher był potężnym producentem nadwozi, który do 1926 r. został w całości przejęty przez General Motors. Później Earl poznał Larry’ego Fishera, mianowanego w 1925 r. na szefa Cadillaca. Przed Bożym Narodzeniem Larry zadzwonił i zaprosił Earla do pracy przy nowej marce LaSalle.
W owym czasie General Motors uszczelniało ofertę, dodając do niej tzw. „companion cars”, samochody „do towarzystwa” dla marek, które miały na rynku ugruntowaną pozycję. LaSalle miał być tańszym odpowiednikiem Cadillaca, zapełniającym tysiącdolarową lukę dzielącą go od Buicka. Earl „czuł temat” i zaproponował nadwozie uderzająco podobne do Hispano-Suizy H6. Marka ta była zaliczana do europejskiej „ekstraklasy”, ale nie epatowała przepychem. Miała styl wyzbyty skłonności do przesady, a mimo to przykuwający wzrok. Oczywiście było to w dużej mierze zasługą firm karoseryjnych, ale proporcje i wykończenie auta narzucało przynajmniej w części fabryczne podwozie z charakterystyczną chłodnicą. LaSalle ma prawie taką samą. I tak jak Hispano-Suiza jest wysmuklony, niski, wizualnie lekki.
Nie wierzą Szymborskiej
Zadebiutował na rynku w marcu 1927 i do 1931 włącznie niewiele się zmienił. Błękitny egzemplarz na zdjęciach to model serii 340 na rok 1930. Trzeba „głęboko siedzieć” w LaSallach, żeby odróżnić go od sąsiadujących roczników. Został sprowadzony do Polski jako auto do remontu, ale w zasadzie kompletne. Było tym cenniejsze, że nikt go wcześniej nie próbował reanimować. Takie nietknięte „skamieliny” są poszukiwane przez pasjonatów, którym zależy na maksymalnym stopniu oryginalności auta. Dzięki nim można mieć nie tylko samochód, ale i wrażenia „z epoki”.
Jest bowiem sporo osób, które nie wierzą Wisławie Szymborskiej, że „nic dwa razy się nie zdarza”. Naciskają wykwintne klamki i uruchamiają kapryśne zapłony jak ci pięćdziesiąt i sto lat przed nimi. Chcą śledzić bębnowy prędkościomierz i uchylać okna, a nie włączać tempomat i klimatyzację. I żadnych piszczących i mrugających przypominajek na litość boską!
Jedno tylko trudno przeskoczyć: punkt odniesienia. Duża doza wyobraźni i obrazowe analogie nie powiedzą dokładnie, czym był LaSalle w 1930. Względnie łatwo zrozumieć, że był lepszy niż Buick, ale nie tak prominentny jak Cadillac. Lecz co ludzie w nim widzieli i jak się prowadził w stosunku do innych aut, pozostaje słabo czytelne.
Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.ZgodaPolityka prywatności