Za rok minie już 60 lat od prezentacji tego modelu, zatem dla młodszych kolekcjonerów może wydawać się mniej interesujący. Postaram się jednak przewrócić błędne myślenie o jego nowoczesności i wygodzie podróżowania. Był ważnym krokiem Daimler-Benza w kierunku zbudowania Klasy S i co istotne, dość często występuje w polskich kolekcjach ceniony za wizerunek i niezawodność. Dlaczego pokazujemy właśnie ten egzemplarz? Odpowiedź znajdziecie na końcu.
Zespół motoryzacyjnych indywidualności
Przy konstrukcji Mercedesa W108, w czasach „niemieckiego cudu gospodarczego”, spotkało się kilku gigantów projektowania samochodów. Zacznijmy od Karla Wilfierta – szefa działu rozwoju, Friedricha Geigera – szefa działu stylistyki zapamiętanego jako projektanta nadwozia słynnego przedwojennego Mercedesa 540K Special Roadster (powstało tylko 25 egzemplarzy, ale obecnie jeździ ich więcej niż wyprodukowano!) oraz Paula Bracqa, który dołączył do zespołu w 1957 r. Geiger i Bracq byli utalentowanymi artystami malarzami, co pewnie zdziwi wielu z nas.
Warto przypomnieć, jak Francuz Paul Bracq trafił do Stuttgartu, bo to ciekawa anegdota. Otóż młody Paul pełnił zasadniczą służbę wojskową we francuskich oddziałach okupacyjnych w Niemczech, a po jej zakończeniu wpadł na pomysł, by zaoferować swój talent Mercedesowi. Aplikacja została przyjęta i w wieku 25 lat trafił do zespołu, gdzie początkowo projektował drobiazgi. Już w 1961 r. pokazano jego pierwszy projekt czyli 220 SEb Coupé (W111/3) łączący trochę elementy amerykańskiego designu, jak i coraz bardziej modnego włoskiego.
To były też lata działalności Beli Barenyi’ego pracującego intensywnie nad kwestiami bezpieczeństwa. Bez jego akceptacji nie można było sobie zaprojektować czegoś pięknego i odlotowego, jeśli nie spełniało nakreślonych przez niego wymogów.
Trzeba tu wymienić jeszcze jedno nazwisko – Bruno Sacco, który dołączył do zespołu w 1958. Współpraca takich indywidualności z całą pewnością nie była łatwa, ale historia motoryzacji pokazuje, że musiała się udać.
Zespół motoryzacyjnych indywidualności
Przy konstrukcji Mercedesa W108, w czasach „niemieckiego cudu gospodarczego”, spotkało się kilku gigantów projektowania samochodów. Zacznijmy od Karla Wilfierta – szefa działu rozwoju, Friedricha Geigera – szefa działu stylistyki zapamiętanego jako projektanta nadwozia słynnego przedwojennego Mercedesa 540K Special Roadster (powstało tylko 25 egzemplarzy, ale obecnie jeździ ich więcej niż wyprodukowano!) oraz Paula Bracqa, który dołączył do zespołu w 1957 r. Geiger i Bracq byli utalentowanymi artystami malarzami, co pewnie zdziwi wielu z nas.
Warto przypomnieć, jak Francuz Paul Bracq trafił do Stuttgartu, bo to ciekawa anegdota. Otóż młody Paul pełnił zasadniczą służbę wojskową we francuskich oddziałach okupacyjnych w Niemczech, a po jej zakończeniu wpadł na pomysł, by zaoferować swój talent Mercedesowi. Aplikacja została przyjęta i w wieku 25 lat trafił do zespołu, gdzie początkowo projektował drobiazgi. Już w 1961 r. pokazano jego pierwszy projekt czyli 220 SEb Coupé (W111/3) łączący trochę elementy amerykańskiego designu, jak i coraz bardziej modnego włoskiego.
To były też lata działalności Beli Barenyi’ego pracującego intensywnie nad kwestiami bezpieczeństwa. Bez jego akceptacji nie można było sobie zaprojektować czegoś pięknego i odlotowego, jeśli nie spełniało nakreślonych przez niego wymogów.
Trzeba tu wymienić jeszcze jedno nazwisko – Bruno Sacco, który dołączył do zespołu w 1958. Współpraca takich indywidualności z całą pewnością nie była łatwa, ale historia motoryzacji pokazuje, że musiała się udać.
Nie polecą…
Początek lat 60. to zdecydowany zanik „skrzydełek” w nadwoziach amerykańskich i niemal równolegle europejskich. Nasze peryferyjne Kraje Demokracji Ludowej pozostawały jak zwykle w tyle i Škody Octavie, Moskwicze 408 i 412 oraz nieszczęsne Trabanty ciągle były skrzydlate niemal do końca produkcji. Pewną satysfakcję może przynosić nam fakt, że Cezary Nawrot projektując nadwozie Warszawy 203/204 (premiera 1964) skutecznie walczył o zlikwidowanie skrzydełek, a Syrena nigdy ich nie miała. Pewnie z zapóźnienia stylistycznego nie „załapała” się na tym etapie na skrzydełka. Można więc zaryzykować twierdzenie, że jej nadwozie było stylistycznie ponadczasowe…
Faktem jest, że projektując nadwozie Mercedesa 220 SEb Coupé, Paul Bracq, zmieniając pierwotny projekt Geigera, pozbył się w ostrej formie skrzydełek – „heckflosse”, a jego sztandarowy projekt czyli W113 Pagoda z 1963 r. już ich wcale nie miał.