Widać go i słychać i tyle wystarczy. Lecz są i inne powody, aby zafundować mu garaż i pełny bak. Wyszperane, zasłyszane, przypomniane. (08/22)

Prosto z Chicago
– Przezywamy go „bandyta” – opowiada Darek z Wałcza, właściciel. – Jak go odpalę, zrozumiesz dlaczego. Miałem Corvettę C3 w bardzo ładnym stanie, ale to był samochód za mały dla mnie, za ciasny, za sztywny. Piękny z zewnątrz, ale po jednym sezonie stwierdziłem, że to jednak nie to. Moim marzeniem zawsze był muscle car, więc szukałem i znalazłem. Kupiony został pod Chicago. Poprzedni właściciel miał go 12 lat, cały czas mamy kontakt. Ten samochód był również jego marzeniem, dlatego negocjacje trwały dobre dwa tygodnie. W końcu zdecydował się mi go sprzedać. Transport zajął przeszło trzy miesiące. Kupowałem go w 2021 roku, kiedy logistyka szwankowała. Zresztą cały czas jest kłopot z kontenerami. Praktycznie nic przy nim nie robiłem oprócz obsługi technicznej. Wiem, że z wierzchu ma braki do poprawienia, ale na razie cieszę się, jeżdżę i nie przejmuję się tym. Po prostu sprawia mi dużo, dużo, dużo radości.
Samochód Darka zwabił mnie, ponieważ wyglądał na „stuprocentowy oryginał”. Uwagę zawracały opcjonalne, efektowne felgi lakierowane w kolorze nadwozia oraz detale. Auto ma wszystkie przynależne mu znaczki i napisy oraz prawidłową pokrywę silnika z płaskimi wlotami powietrza po bokach. Potem okazało się, że także wnętrze z jasną, leciutko opalizującą tapicerką jest fabryczne. Długo sądziłem, że jest dokładnie taki jak pół wieku temu, ale nie pomyślałem o tych, co oddali mu całe serce i pół portfela. Prawdziwa miłość niczego wszak nie pozostawia takim, jak było. Zwłaszcza Oldsmobile’a Cutlassa S ze znakomitego rocznika 1971.



Co komu wypada
Dawniej do pewnych rzeczy się nie posuwano. Kiedy cieszący się dużą renomą Oldsmobile, a także Buick i Pontiac wprowadzały na 1961 rok modele kompaktowe, wiadomo było, że nie mogą być tak małe jak Chevrolet Corvair. I nie były. Druga generacja z 1964 była już oficjalnie zaliczana do aut średniej wielkości (ang. intermediate, mid-size), choć w ofercie wspomnianych trzech marek nadal były to modele najmniejsze, toutes proportions gardées naturalnie. Zresztą już w 1962 okazało się, czego tak naprawdę chcą kierowcy. W gamie kompaktowego Oldsmobile’a, zwanego F-85 pojawił się lepiej wyposażony model Cutlass. Po angielsku „cutlass” to kordelas, rodzaj długiego noża chętnie używanego przez piratów i innych żeglarzy. Wygodny podczas abordażu, niezastąpiony by podkreślić własną opinię w tawernie. Nowy model natychmiast zdobył przewagę w zamówieniach nad tańszym, bazowym F-85 i tak już zostało. Na zawsze.
Idąc za ciosem w 1966 dodano luksusowo wykończonego Cutlassa Supreme, przyjętego na rynku równie gorąco. I kiedy zdawało się, że następny będzie „Super Supreme with extra cheese”, dyrektorzy zrobili zwrot. Wśród aut trzeciej generacji z 1968 pojawiła się nowość pośrodku i był to Cutlass S.








Z gestem
Pokolenie roku 1968 było specyficzne. Projektanci i księgowi zaszaleli. W gamie modeli występowały aż trzy rozstawy osi: 112 cali dla aut 2-drzwiowych, 116 dla 4-drzwiowych i 121 dla kombi, ale nie wszystkich. Najtańszy Cutlass Cruiser miał rozstaw osi 116 cali.
Dało to stylistom większą swobodę. Modele 2-drzwiowe kojarzone ze sportem i młodością różniły się od „dziadkowych” 4-drzwiowych bardziej niż zwykle. Ba! Komfortowy Cutlass Supreme jako hardtop z dwojgiem drzwi miał inną linię dachu niż tańsze Cutlass S i F-85. Miał wyraźnie wyodrębniony bagażnik, gdy tamte były „ścięte z tyłu” jak rasowe, sportowe coupé. Sedany, wówczas niedoceniane z powodów przytoczonych wyżej, dziś intrygują ponieważ i one miały tył dość gładko opadający, przypominający auta sportowe. Takie strojenie się w cudze piórka, wówczas kontrowersyjne, teraz w erze „4-drzwiowych coupé” można uznać za pionierskie.
Gamę modeli ułożono inaczej niż dawniej, gdy najważniejsze było rosnące „stężenie luksusu”. Przypisane do każdej serii typy nadwozi i silniki dawały jej określone „moce” jak superbohaterom, a mówiąc ozięble – definiowały funkcję. Dzięki temu klientowi łatwiej było poruszać się wśród rozmaitości wersji. Np. w najtańszej F-85 były tylko prozaiczne, 4-drzwiowe sedany, a Cutlass S miał tylko „ścięte” wersje 2-drzwiowe: hardtopa i coupé (wyglądało jak hardtop, ale miało słupek środkowy). Osobną serią było drogie kombi Vista Cruiser z podwyższonym z tyłu i częściowo przeszklonym dachem.
Do poziomu Cutlassa S do wyboru były silniki 6-cylindrowe lub V8 small block, droższe Cutlass Supreme i Vista Cruiser miały w standardzie V8 small block, a w opcji silnik big block. Oldsmobile 4-4-2 miał wyłącznie big blocka w dwóch wersjach: 340 i 350 KM (opcja W30). Zainteresowanych szczegółami odsyłam do tabelki.
Zestawiając poszczególne serie z przypisanymi do nich nadwoziami i silnikami nie trudno spostrzec, które modele były „służbowe”, które rodzinne, a które sportowe. Cutlass S zaliczał się do tych ostatnich.
