Kaliber 4×4
Wygląda jak nieślubne dziecko Range Rovera i Fiata Uno? Ma elementy wyposażenia od produkowanych masowo samochodów, a jednak trudno przypiąć mu konkretną metkę? Robi przy tym wrażenie takiego, który zjazdu z utwardzonej drogi się nie boi? To musi być Rayton-Fissore Magnum!
Mniej znany nie znaczy gorszy
Włoskie samochody produkowane systemem manufakturowym to oczywiście nic nowego, jednak o ile marki takie jak Maserati, Lamborghini czy Ferrari zna każdy, Rayton-Fissore pozostaje producentem niszowym pośród niszowych. Pamiętają o nim już chyba tylko najbardziej wytrawni koneserzy dziejów automobilu. Zacznijmy więc od przybliżenia historii firmy, która wydała na świat prezentowany pojazd. Jej nazwa może kojarzyć się dokładnie z niczym, a na pierwszy rzut oka potrafi wydawać się wręcz pretensjonalna, jednak ludzie odpowiedzialni za powołanie Magnum do życia z pewnością nie wypadli sroce spod ogona.
A było to tak…
Carozzeria Fissore została założona w 1919 r. przez braci Antonio, Bernardo, Giovanniego i Costanzo Fissore i zaczynała od powozów. W 1936 r., kiedy stery przejął Bernardo, przedsiębiorstwo rozwinęło produkcję specjalnych nadwozi samochodowych, w tym karawanów, pocztowozów i małych autobusów. W czasie II wojny światowej profil przestawiono na pojazdy dla armii, natomiast po jej zakończeniu powróciły samochody osobowe. Firma nigdy nie wyszła z cienia Pininfariny, Bertone czy Ghii, które karosowały auta marek bardziej nobliwych, ale wytwarzała własne modele, np. na bazie Fiata 1100 czy pierwszej Multipli – mikrobus Fissore Sabrina oparty na Fiacie 600 prezentował się znacznie korzystniej niż fiatowski pierwowzór.
Przełom nastąpił w 1969 r., kiedy Fissore zawarło kontrakt ze szwajcarską marką Monteverdi, w ramach którego miało wytwarzać sportowe auta z serii High Speed. Pierwsze lata tej współpracy okazały się mniej owocne niż planowano, ale gdy w 1976 pojawiła się luksusowa terenówka Monteverdi Safari, budowana na podzespołach amerykańskiego International Harvestera Scout, manufaktura z Savigliano koło Turynu w końcu złapała wiatr w żagle. Do tego stopnia, że musiała porzucić dotychczasowy styl pracy, w dużej mierze oparty na ręcznym formowaniu elementów poszycia nadwozia, na rzecz metod bardziej przemysłowych. Ostatecznie jednak to właśnie doprowadziło Fissore do zguby – w zamian za sfinansowanie pras do tłoczenia karoserii Monteverdi otrzymał udziały we włoskiej firmie, aż do uzyskania pełnej kontroli. Kłopot w tym, że kiedy szwajcarski matecznik poszedł na dno w 1984 r., pociągnął swoje włoskie ramię za sobą.
Koniec jest początkiem
Wydawałoby się, że rozwijamy ten rozległy wstęp trochę po nic, ponieważ Magnum zadebiutowało w tym samym roku, w którym Carozzeria Fissore zniknęła z motoryzacyjnej mapy świata. Szczęśliwie jednak w połowie lat 70. córka Bernardo Fissore, Fernanda, założyła wraz z mężem odłam firmy pod nazwą Rayton-Fissore, ponieważ wolała wybić się na samodzielność, niż współpracować z ojcem. Najbardziej znanym efektem tego przedsięwzięcia jest właśnie nasz dzisiejszy bohater, choć można tu mówić o sławie jedynie w ujęciu bardzo relatywnym – cała produkcja zamknęła się liczbą ok. 6000 egzemplarzy, w tym 1200 pod oferowaną na rynku północnoamerykańskim marką Laforza. Tam zresztą auto przetrwało dłużej, bo aż do 2003 r., podczas gdy w Europie przestano je oferować 5 lat wcześniej.
Mierzyli wysoko
Jak wiele rasowych terenówek (nie mówimy tu o „zabawkowych” SUV-ach i crossoverach, masowo zalewających ostatnio ulice), Magnum zaczynało żywot jako bezkompromisowy, czysto użytkowy samochód dla wojska i policji. Wprawdzie włoskie służby mundurowe (w tym policja skarbowa i gwardia leśna) ostatecznie zakupiły pewną pulę produktu finalnego, jednak w tzw. międzyczasie założenie zmieniło się i auto wprowadzono na rynek przede wszystkim jako luksusową czteronapędówkę, która miała apetyt nawet na napsucie krwi Range Roverowi. I nie bez podstaw, ponieważ Rayton-Fissore dysponował solidnymi argumentami: pięciodrzwiowym nadwoziem od pierwszego dnia na rynku (Range dostał takie dopiero w 1981, po 11 latach produkcji!), dostępnością w USA od sezonu ’89 (brytyjski rywal pojawił się tam oficjalnie zaledwie 2 lata wcześniej, po długim czasie prywatnego importu) i – co najważniejsze! – silnikami diesla (na rynki europejskie), które do Magnum oferowano od początku, a Range doczekał się ich dopiero w 1986.
Chęć dopieczenia Range Roverowi mogła być także swego rodzaju zemstą zza grobu firmy Monteverdi (a więc i Carozzeria Fissore), jako że Szwajcarzy usługowo doposażali brytyjskie terenówki, czyniąc je bardziej luksusowymi niż w momencie opuszczenia bram fabryki. Na życzenie klientów montowano układy klimatyzacji, obszywano fotele wysokogatunkową skórą i ścielano podłogi miękkimi wykładzinami. Czy wobec tego można powiedzieć, że to dzięki Monteverdi komfortowy, ale jednak przede wszystkim dzielny poza ubitymi szlakami Range Rover stał się ostatecznie jachtem na kołach, jakim jest dzisiaj? Takie stwierdzenie z pewnością niepozbawione jest podstaw…