Generic selectors
Exact matches only
Search in title
Search in content
Post Type Selectors

Skomplikowane i nieskomplikowane

Na pytanie, dlaczego kochamy starsze pojazdy, padało bardzo wiele odpowiedzi. Przede wszystkim, że mają duszę, że takimi jeździli dziadkowie, ojcowie lub mamy różne wspomnienia czy marzenia. Ja dostrzegam też inny aspekt – oldtimery zaczynają być odtrutką na rozwiązania techniczne współczesnych pojazdów. Dlaczego? Przecież te jeżdżą najczęściej dużo sprawniej, spalają mniej paliwa, są większe, wygodniejsze itp. Myślę, że postęp w ich konstruowaniu zaczyna przytłaczać nawet dobrych mechaników częstością zmian i komplikacją części elektronicznej. W starszych pojazdach, dla przykładu, aby włączyć radio naciskaliśmy coś albo przekręcaliśmy, teraz musimy odwrócić wzrok od jezdni i wyszukać czegoś w menu na ekranie. Ekrany są coraz potężniejsze, bardziej kolorowe, w końcu są tańsze od klawiszy, pokręteł czy wskazówkowych przyrządów, więc przekonuje się nabywców, że są lepsze. Nie są lepsze – są tańsze w produkcji. Silniki najczęściej są przykryte plastykowa pokrywą, bo i tak nic już sami nie możemy zrobić, poza dolaniem płynu do spryskiwacza. Pojazdy, powiedzmy sprzed 20 lat, dają nam jeszcze szansę na zrozumienie, jak działają i wiele możemy przy nich sami ocenić i zrobić.

Takim szczególnym przykładem jest Polski Fiat 126p, mały, ciasny i niezwykle prosty. Jego największą zaletą była właśnie prostota, która pozwalała średnio zdolnym właścicielom nawet na wyjęcie silnika na parkingu i przeprowadzenie poważnej naprawy, a na wymianę układu rozrządu nawet bez wyjęcia silnika. Dlatego zdecydowaliśmy się na pokazanie, jak niefortunnie kończyły się próby skomplikowania konstrukcji tego samochodu, kiedy tracił ten swój podstawowy walor, nie dając w zamian istotnej poprawy własności. Te próby, moim zdaniem, ciekawe pod względem inżynierskim, nie były „straconymi szansami”, ale dowodziły zdrowego rozsądku zarządu firmy. Wiele modyfikacji tego samochodziku było bardzo udanych, jak układ hamulcowy, uchylne tylne szyby, dmuchawy przedniej szyby, zagłówki foteli, pasy bezwładnościowe i sporo innych. Często trzeba było za nie dopłacić, ale nie były to kwoty znaczące.

Tym problemom poświęciliśmy temat numeru, pokazując jako kontrapunkt samochód z tych samych czasów, ale bardzo złożony czyli Citroëna SM-a. Komplikacje tego samochodu mogą rozśmieszyć posiadaczy i warsztatowców od współczesnych aut, głowiących się nad rozwiązaniem rozmaitych defektów pojazdów z najwyższej półki i nie jest to kwestia ich braków w szkoleniu. Te współczesne, niezależnie czy spalinowe czy elektryczne, za 50 lat będą już tylko martwymi obiektami w muzeach i kolekcjach, bo nie wyobrażam sobie utrzymania ich w pełnej sprawności. A może brakuje mi wyobraźni? Być może, ale dlatego jeszcze bardziej lubię pojazdy starszej generacji.